Po południu cumujemy w zatoce w okolicach Bogen. Szalupa odwozi pilota na brzeg, na pokład wchodzi oficer norweskiej straży granicznej. Krótkie formalności i już jesteśmy oficjalnie na norweskiej ziemi. Cisza, spokój. Podobno w tym miejscu cumowały tankowce w czasach kryzysu paliwowego. Ekipa skwapliwie korzysta z możliwości zejścia na ląd. Hydroakustycy następnego dnia mają brać udział w kalibracji sondy, więc wolne jest tylko to popołudnie. Wybieram się do Holmestrand. Około 6 km na południe. Jest tam niezły sklep turystyczny i może nawet pokusiłbym się o jakieś zakupy gdybym znał aktualny przelicznik polskiej waluty. (Jest bankomat.) Pytam przypadkowo spotkanych Polaków o internet. Mówią, że jest z tym ciężko, może w urzędzie pracy, ale nie są pewni czy przeglądanie nie jest ograniczone tylko do portali z pracą. Nie dane mi było tego sprawdzić - urząd był już zamknięty.